Udaremniony zamach na Kanoniczej w Warszawie na Króla Zygmunta III Wazę przez Piekarskiego z Gdańska |
Królewicz Władysław IV w stroju polskim, mal. Rubens 1626 r. Ratuje Ojca przed zamachowcem Piekarskim z Gdańska. |
15 listopada 1620 roku grupa udających się z zamku do katedry dochodziła już do końca galerii. Przed nimi wznosiły się schody, prowadzące do wąskiego przejścia z galerii do katedry, przejścia należącego już do budynku kościoła. Drzwi zamykające wyjście ze schodów na korytarzyk katedralny, były szeroko otwarte. Króla przepuszczono przodem. Za królem, w pewnej odległości, postępował marszałek Opaliński. Kiedy król minął już otwarte drzwi do korytarzyka, zza odchylonego skrzydła drzwi wypadł naraz jakiś szlachcic i wznosząc broń oburącz, zamachnął się na króla stalowym czekanem. W ciasnocie korytarza, czekan zawadził o sufit, zwinął się, odbił i trafił króla w plecy dość nieszkodliwie, bo płazem. Król odwrócił się i wtedy napastnik zaatakował po raz drugi. Tym razem w trakcie zamachu z czekana spada ostrze i król zostaje trafiony samym trzonkiem czekana nad prawym uchem, w prawy policzek i brodę. Król upadł. Marszałek Opaliński uderzeniem laski wytrącił szaleńcowi broń z ręki. Poprzez idących gęsiego przepchnął się do przodu królewicz Władysław i ciął napastnika szablą przez głowę, odcinając mu duży płat skóry. Obaj z Opalińskim obezwładnili zamachowca, podczas gdy Jan Kaliński podnosił i uspokajał rannego króla. Ktoś pobiegł do kościoła wezwać pomoc.
Piekarskiego zabrano do lochów pod zamkiem królewskim, gdzie przeprowadzono wstępne przesłuchanie, z którego dowiedziano się nazwiska i imienia zamachowca oraz i tego, że do zamachu na króla zachęcał go anioł. Takie gadanie musiało rozzłościć funkcjonariuszy królewskich, bo najwyraźniej postanowili wybić panu Piekarskiemu z głowy tego anioła.
Nic to Piekarskiemu nie pomogło, bo instygator koronny (naczelny prokurator) wytoczył skargę przeciwko Piekarskiemu do obradującego właśnie sejmu. Już 26 listopada 1620 roku sejm ogłosił wyrok, w którym pozbawił Piekarskiego czci i sławy po wieczne czasy. Była to kara infamii, jaką stosowano wobec szlachty, za popełnienie najcięższych przestępstw, kara równająca się wykluczeniu skazanego ze społeczeństwa. Poza tym sejm zarządził konfiskatę majątku Piekarskiego oraz skazał go na zapomnienie do tego stopnia, że polecił zburzyć jego wieś Binkowice. Na koniec sejm odesłał Piekarskiego do marszałka koronnego, by ten wykonał na nim wyrok kary śmierci na torturach.
Marszałek koronny zaplanował egzekucję Piekarskiego bardzo szczegółowo, albowiem była to egzekucja wieloetapowa. Najlepiej niech Państwu opowie o tym sam pan marszałek: ...
„Najprzód z miejsca uwięzienia, z którego zostanie wyprowadzony, przez kata i jego oprawców usadzony będzie na wózek do tego sporządzony, mając skrępowane ręce i nogi, przywiązany do wozu tak zostanie, aby postać siedzącego zachował. Zasiądzie przy nim swe miejsce kat z oprawcami, mając swe narzędzia: ogień siarczysty i rozżarzone węgle, obwożony będzie przez Rynek i ulice miasta. W miejscach wyznaczonych, obnażonego, czterema rozpalonymi szczypcami oprawcy ciało szarpać będą. Gdy na miejscu kary stanie, z wozu na rusztowanie, umyślnie wystawione, na osiem łokci od ziemi wyniesione, przeprowadzony zostanie. Tam mu kat ów czekan żelazny, którym na Najjaśniejszego Króla Jegomości targnął się, do ręki prawej włoży i z nim w rękę bezbożną i świętokradzką nad płomieniem ognia siarczystego palić będzie. Dopiero, gdy wpół dobrze przepalona będzie, mieczem odetnie, toż i z lewą ręką, bez przepalania jednak uczyni. Po czym czterema końmi ciało na cztery części roztargane, a obrzydłe trupa ćwierci na proch na stosie owym spalone zostaną. Na koniec proch w działo nabity, wystrzał po powietrzu rozproszy”.
Egzekucja rozpoczęła się 27 listopada. Do jej wykonania sprowadzono kata aż z Drohiczyna!
Początkowo, jak chciał tego wyrok, wożono Piekarskiego po mieście i w określonych miejscach szarpano mu ciało rozpalonymi obcęgami. Już storturowany na śledztwie, cierpiał następne katusze. Teraz już wszyscy w Warszawie mogli usłyszeć, jak Piekarski „plecie” na mękach.
Rozrywanie końmi Piekarskiego z Gdańska, Kara śmierci przez rozerwanie za próbę zamachu na Króla Zygmunta III Wazę |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz